Knajpa

[Kaldan]

I szedł On bez wytchnienia 8 dni i 8 ciemnych nocy. W znoju i pocie, w trudzie i zmęczeniu. 9 dnia rankiem doszedł do Wyroczni. Westchnął i spytał się o to co jest i będzie. Co było go nie interesowało.
I powiedziała wyrocznia, że tyle krwi ile on przelał będzie musiał oddać. Tyle łez ile przez niego było wylanych, tyle będzie musiał łez oddać. Tyle bólu ile zadał, tyle znieść będzie musiał. On i jego Zakon.
I zmierzyć się będzie musiał z najgorszym, bez miecza, bez nadziei i z czystym sercem. Wtedy i tylko wtedy jego krzywdy będą odkupione.
A On miecza nie zostawił, nadziei nie utracił, z serca goryczy nie wyrzucił. Spojrzał na Wyrocznię i zaśmiał się. A z sal wyłoniły się dwie postacie straszne.
I dobrze zrobił- bo go nic nie zmieni.
Przekład baśni z Caladanu

-Halo! Człowieku! A widzę żeś przejezdny jest! Skąd widzę? A to panie mało osób nosi się na taką modłę. Brązowe płaszcze a pod spodem broń. A że dużo osób ma broń? Prawda czasy teraz kiepskie, każdy nosi broń, nawet takie małe, o, berbecie. Ale ja widzę u was stary model, a wyczyszczony i widać że sprawny. Pamiętam panie kiedy się ich używało! To były czasy ho-ho! A kim ja jestem? A ja jest teraz miejscowy, chociaż się tutaj na Curscancie nie urodziłem. Postawisz jakiś koreliański napitek pierwszego sortu to i informacjami posłużę i opowieścią uraczę.
-Mhm. Przedni trunek, choć dawnymi czasy lepszy był. Teraz się mówi „kiedy o dupy rycerzy się potykało”. Hehe taki żart miejscowy. Jakich rycerzy? A no to panie mało było rycerzy? Toś z pierścieni Hordosu spadłeś czy jak? Baśnie o tym teraz są, a różniaste legendy. Chodźmy z boku bo tu muzyka strasznie mnie po uszach wali a ja swe lata mam. A i jeszcze jedną szklaneczkę, co?
-Wyborne. Tutaj cicho gadać można. Ale o czym my to? Ha! O rycerzach mam mówić, spokojnie młodzieńcze. A słyszałeś o Gwieździe Śmie... a widzę żeś tą historię słyszał nie raz, a o renegacie rycerzu co Mocy się wyrzekł i po nią wrócił? A też słyszałeś. Hm imienia jego zapomniałem Kai on był czy Karl? Nieważne, a więc opowiem ci historię o czasach nie tak dawnych, choć zapomnianych. Któryśmy my jesteśmy bohaterami choć nie wiemy. Bzdury gadam? Ha! To się przekonasz że prawdę mówię samą.
-Dawniej wiele osób rodziło się znających Moc- cicho bądź nie przerywaj! Wiele ją ignorowało, sporo wykorzystywało do swoich celów, inny uczyli się od niej. Było ich wielu a mówiono na nich Jeedaji. Tak, hmm, rycerze. Mieli oni liczne klany, zakony, zrzeszenia. A długo nie musieli się szukać, zaczęli bić się a rzeźbić, mieczmi swoimi się tak haratać że tylko jucha płynęła po planetach. Silniejsi wchłaniali słabszych aż ich inni nie wchłonęli. Czemu walczyli? A bo ja wiem? Dla kobit, pieniędzy, władzy.. co tam mówisz? Jaka ciemna strona? Nie wiem, nie znam, nie słyszałem. Prawda była taka- trup ścielał się gęsto. Jedni byli dobrzy, inni źli- tym dobrym zazwyczaj na dobre to nie wychodziło, gineli, hehe szybciutko. Ja bliżej znałem jeden klasztor, już swe lata miałem a i on historię swoją gdy do niego trafiłem. Co? Że bzdury gadam!? A idź ty poszoł won ty urgajski zgonsie! A szklaneczka? A dzięki już ochłonąłem. Także mówię, hmm nazwa tego sanktuarium była: Twierdza Gorassul.
-oj na nieprzyjemnej planecie to było, oj ciemnej. Tylko jałowa ziemia, czasem ciemny las z potworami jakimi. A sam zamek a idź pan, cegła stara, wiało jakby wilcy wyli. Tam spotkałem kilku z nich. A mówili na siebię Jeadaje Jasnej Mocy, albo władzy, nie pamiętam.
Wiem, że jednego spotkałem- zwał się Kaie Relos. Do miecza prędki był oh i do bitki skory.
Mówił, że w gwardii tajnej Kapituły jest. Aj mordę paskudną miał. Aż ciarki szły. A kto to kapituła? A wódz ich jeden- mówili najważniejszy. A co robił?
Zabijał głównie. Hehe ale trafiła kosa na kamień, podobno też gdzieś zginął w okrutnych męczarniach podobno cierpiał. A mówić mam jeszcze o Twierdzy?
Już mówię tylko szklanęczkę nalej.